Rozdział 6
-Wstałaś już? - spytał James leżący na podłodze obok łóżka.
-Jak zauważyłeś. - uśmiechnęłam się. - Która godzina?
-Szósta. - powiedział ziewając.
-Dopiero? Ugh... - westchnęłam. - Jakby co usprawiedliwisz mnie przed swoim nadopiekuńczym braciszkiem? Zapewne będzie wypytywał cały dzień...
-Oczywiście. - powiedział i wstał.
-Jeszcze brakuje tego, żeby kiedyś mi Wyjca wysłał. - zaśmiałam się.
-Po nim to możliwe. - mruknął James.
-Freddie jeszcze śpi? - spytałam. - Mogę go obudzić?
-Jeśli się go budzi, jest strasznie marudny... - szepnął. - Ja tylko ostrzegam.
-Może jednak się posłucham... Wygląda tak grzecznie i łagodnie jak śpi. - uśmiechnęłam się patrząc na kuzyna. Spojrzałam na innych chłopców śpiących w dormitorium Jamesa i Freda. Żadnego z nich nie znałam.
-Hmm? Co to?! - spytałam, właśnie Fred wciągał mnie na swoje łóżko.
-Raczej kto to? - powiedział ściskając mnie.
-Freddie! To boli! - pisnęłam, jego łokieć wbijał mi się w brzuch.
-Przepraszam, królowo! - uśmiechnął się i mnie puścił.
-Dziękuję. - powiedziałam z gracją i powagą.
-Gdzie Potter? - spytał.
-W łazience. - cały czas mówiłam z powagą.
-I teraz się będzie szykował godzinę... - westchnął. - Poznał jakąś dziewczynę...
-Gadaj, kto to? - uśmiechnęłam się.
-Jakas krukonka. - mruknął.
-Jak zauważyłeś. - uśmiechnęłam się. - Która godzina?
-Szósta. - powiedział ziewając.
-Dopiero? Ugh... - westchnęłam. - Jakby co usprawiedliwisz mnie przed swoim nadopiekuńczym braciszkiem? Zapewne będzie wypytywał cały dzień...
-Oczywiście. - powiedział i wstał.
-Jeszcze brakuje tego, żeby kiedyś mi Wyjca wysłał. - zaśmiałam się.
-Po nim to możliwe. - mruknął James.
-Freddie jeszcze śpi? - spytałam. - Mogę go obudzić?
-Jeśli się go budzi, jest strasznie marudny... - szepnął. - Ja tylko ostrzegam.
-Może jednak się posłucham... Wygląda tak grzecznie i łagodnie jak śpi. - uśmiechnęłam się patrząc na kuzyna. Spojrzałam na innych chłopców śpiących w dormitorium Jamesa i Freda. Żadnego z nich nie znałam.
-Hmm? Co to?! - spytałam, właśnie Fred wciągał mnie na swoje łóżko.
-Raczej kto to? - powiedział ściskając mnie.
-Freddie! To boli! - pisnęłam, jego łokieć wbijał mi się w brzuch.
-Przepraszam, królowo! - uśmiechnął się i mnie puścił.
-Dziękuję. - powiedziałam z gracją i powagą.
-Gdzie Potter? - spytał.
-W łazience. - cały czas mówiłam z powagą.
-I teraz się będzie szykował godzinę... - westchnął. - Poznał jakąś dziewczynę...
-Gadaj, kto to? - uśmiechnęłam się.
-Jakas krukonka. - mruknął.
-James się zakochał! James się zakochał! - krzyczałam i uciekłam z dormitorium chłopaków. Pobiegłam do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Ujrzałam Albusa, siedział z jakąś dziewczyną, chyba ją pocieszał, płakała. Była bardzo drobna, jej włosy miały kolor kasztana, a oczy barwę nieba. Podeszłam do nich.
-Co się stało? - spytałam.
-Chłopak mnie rzucił. - zaszlochała.
-To jest Arrisona Howgan, moja przyjaciółka. - lekko się uśmiechnął przytulając niebieskooką.
-Mów mi Arri. - na jej twarzy pojawił się malutki uśmiech. - Al mi o tobie dużo opowiadał.
-A mi o tobie nic. - westchnęłam.
-A mi o tobie nic. - westchnęłam.
-Wiem kim jest Derek, ale nie wiem co ci zrobił. Powiesz jeśli będziesz chciała. - pogłaskała moje ramię.
-Och, Arri. Al to taka papla... - zaśmiałam się.
-Dzięki, pani idealna. - uśmiechnął się sztucznie, przypomniała mi się rozmowa z Scorpiusem.
-Chodźmy do naszego dormitorium. - rozkazałam i wstałam. Skierowałam się do naszego pokoju, a oni za mną. Usiadłam na moim łóżku, a oni na łóżku Albusa.
-Gdzie byłaś całą noc? - spytał. - U Malfoya?
-Taaa... u chłopaka który chce mnie zabić, przez to co zrobiliśmy. - zaśmiałam się.
-No gdzie byłaś? - dalej pytał, a Arri na nas patrzyła.
-U Jamesa. Powiedział, że nie mam jego lub ciebie opuszczać na krok i tak się złożyło, że byłam u nich w Pokoju Wspólnym, a już była godzina policyjna, a ja nie chciałam, żeby Filch mnie złapał. - odpowiedziałam grzecznie.
-Z którym spałaś, z Jamesem czy Fredem, czy może jakimś innym chłopakiem? - Arri patrzyła na mnie rozbawiona.
-Z którym spałaś, z Jamesem czy Fredem, czy może jakimś innym chłopakiem? - Arri patrzyła na mnie rozbawiona.
-James zaoferował mi swoje łóżko, a on spał na ziemi. - uśmiechnęłam się.
-Ten twój urok osobisty... - mruknął.
-A wiesz, że twój brat się zakochał w jakiejś Krukonce? - spytałam z błyskiem w oku.
-Serio? - zapytał z niedowierzaniem.
-Tak. Freddie mi powiedział, bo James każdego dnia szykuje się godzinę... - westchnęłam.
-Laluś... - mruknął Potter.
-On i Hugo to tacy dwaj lalusie. - zaśmiałam się. - Ostatnio Hugo jak się zabujał nie wychodził z łazienki około trzy godziny.
-Masakra! - zaśmiał się.
-Rose, Rose to takie ładne imię. - uśmiechnęła się Arri.
-Dziękuję. Twoje również. - powiedziałam z uśmiechem.
-Nie chcę być nachalna czy wścibska, czy mogłabyś mi opowiedzieć co zrobił ci ten Derek? - spytała niepewnie.
-Nie chcę być nachalna czy wścibska, czy mogłabyś mi opowiedzieć co zrobił ci ten Derek? - spytała niepewnie.
-Jasne... czemu nie. Nie ma najmniejszego problemu. - uśmeichnęłam się. Czułam jak łzy szklią mi się w oczach. Nie pozwoliłam im wypłynąć.
-Jeśli nie chcesz, to nie musisz. - uśmiechnęła się.
-Rodzice wysłali mnie na wakacje do Francji, do Paryża. Dali sporo Galeonów i powiedzieli, że mam sobie znaleźć nocleg w jakimś hotelu. Wszystko było załatwione, oglądałam swój pokój, przerwało mi pukanie do drzwi. Otworzyłam, stał w nich Derek. Przywitaliśmy się, on powiedział, że przyszedł poznać sąsiadów. Wręczył mi bukiet róż. Rozmawialiśmy, było cudnie. I tak było przez około tydzień, pierwszego dnia następnego tygodnia przyszedł i spytał czy chcę z nim chodzić, zgodziłam się, byłam samotna, zagubiona... Kolejnego dnia, to ja przyszłam do niego, w jego pokoju śmierdziało alkoholem i papierosami. Usiadłam na jego łóżku, wyszedł z łazienki w samych bokserkach, powiedział, że mam się rozbierać. Nie zrobiłam tego, zaczął się do mnie dobierać.
Walnął mnie, bił z całej siły. Pocałował mnie i walnął ponownie. Zaczął mnie rozbierać, uratowało mnie pukanie do drzwi, nikogo tam nie było. Jak wrócił powiedział, że daje mi jeszcze jedną szansę na rozebranie się, znów tego nie zrobiłam i ponowne bicie. Złapał mnie za szyję, zaczął mnie dusić i obmacywać przy tym. Znów to pukanie do drzwi, uciekłam. Nawet nie wiem jak mi się to udało i powtarzało się to aż do mojego powrotu do domu. Pisałam do rodziców, ignorowali mnie, a jak pisałam, że chcę wrócić do domu, oni odpisywali "Cieszymy się, że ci się podoba". Codziennie bicie, duszenie, próba rozebrania mnie, aż ostatniego dnia wkurzył się, że jestem niedostępna i po prostu upił mnie i dał narkotyki, a po tym wykorzystał. - popłakałam się. Natychmiast usiedli po moich obu stronach i przytulili.
Walnął mnie, bił z całej siły. Pocałował mnie i walnął ponownie. Zaczął mnie rozbierać, uratowało mnie pukanie do drzwi, nikogo tam nie było. Jak wrócił powiedział, że daje mi jeszcze jedną szansę na rozebranie się, znów tego nie zrobiłam i ponowne bicie. Złapał mnie za szyję, zaczął mnie dusić i obmacywać przy tym. Znów to pukanie do drzwi, uciekłam. Nawet nie wiem jak mi się to udało i powtarzało się to aż do mojego powrotu do domu. Pisałam do rodziców, ignorowali mnie, a jak pisałam, że chcę wrócić do domu, oni odpisywali "Cieszymy się, że ci się podoba". Codziennie bicie, duszenie, próba rozebrania mnie, aż ostatniego dnia wkurzył się, że jestem niedostępna i po prostu upił mnie i dał narkotyki, a po tym wykorzystał. - popłakałam się. Natychmiast usiedli po moich obu stronach i przytulili.
-Przepraszam. - mruknęła Arri.
-Nie masz za co, to nie ty byłaś Derekiem. - uśmiechnęłam się lekko.
-Ale o to spytałam. - powiedziała stanowczo.
-Ale to jest przeszłość. Żyjmy tym co dzieje się teraz. - szepnęłam.
-Skoro tak uważasz. - uśmiechnęła się.
-Która godzina? - spytałam.
-Siódma. - odparł Al.
-Zdążymy na śniadanie. - mruknęłam i wzięłam z kufra rzeczy. Pobiegłam do łazienki wziąć prysznic.
*
Miałam iść na lekcje, ale zatrzymał mnie Malfoy.
-Weasley! Poczekaj. - krzyknął i złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz? - spytałam.
-Wiem, że to nie twoja wina. Zrobiłaś to bo byłaś na mnie zła. - westchnął wskazując swoje włosy.
-Do czego zmierzasz? - zapytałam z uśmiechem. - Zadanie.
-Tak. - uśmiechnął się słodko.
-Dobra, nie gadaj tyle. Chcesz, żebym najpierw się tobą pobawiła? - spytałam nie wierząc w własne słowa.
-Oczywiście, ślicznotko. - powiedział. Westchnęłam głośno i zaczęłam bawić się jego włosami. Patrzyłam głęboko w jego oczy i głaskałam go po policzku. Wszyscy się na nas patrzyli.
-To co? Mam się brać do roboty? - mruknęłam. Kiwnął twierdząco głową. Pocałowałam go, oddał mój pocałunek z taką pasją. Wplątałam rękę w jego włosy, a drugą objęłam jego kark, on swoimi rękoma objął mnie w talii. Całowaliśmy się chyba pół godziny, czułam jakby czas się zatrzymał. Wszyscy na nas patrzyli, byłoby pięknie gdyby nie Albus i James w towarzystwie Arri. Kuzyni wzięli mnie pod pachy i odciągneli od Scorpiusa. Spojrzałam na niego tęsknie, on na mnie również.
-Rose! Rose! - krzyczał. - Rose Weasley jest najlepsza!
-Scorpius! - krzyknęłam. - Scorpius! Puśćcie mnie!
-Chcesz być kolejną zabawką Malfoya? - spytał James. Nie odpowiedziałam. Po policzku spłynęła mi łza, wyszliśmy z Wielkiej Sali. Puścili mnie.
-Nie uciekaj. - warknął Al.
-Nie płacz. - próbowała mnie pocieszyć Arri.
-Byłabyś jego kolejną zabawką. - syknął James.
-Wcale, że nie. On mnie kocha. - mruknęłam.
-On cię nie kocha, Malfoy nikogo nie kocha. - szepnął James. Poszłam z powrotem do Wielkiej Sali do Scorpiusa.
******************
Rozdział, krótki, dziwny... :) Pozdrawiam
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
-Skoro tak uważasz. - uśmiechnęła się.
-Która godzina? - spytałam.
-Siódma. - odparł Al.
-Zdążymy na śniadanie. - mruknęłam i wzięłam z kufra rzeczy. Pobiegłam do łazienki wziąć prysznic.
*
Miałam iść na lekcje, ale zatrzymał mnie Malfoy.
-Weasley! Poczekaj. - krzyknął i złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz? - spytałam.
-Wiem, że to nie twoja wina. Zrobiłaś to bo byłaś na mnie zła. - westchnął wskazując swoje włosy.
-Do czego zmierzasz? - zapytałam z uśmiechem. - Zadanie.
-Tak. - uśmiechnął się słodko.
-Dobra, nie gadaj tyle. Chcesz, żebym najpierw się tobą pobawiła? - spytałam nie wierząc w własne słowa.
-Oczywiście, ślicznotko. - powiedział. Westchnęłam głośno i zaczęłam bawić się jego włosami. Patrzyłam głęboko w jego oczy i głaskałam go po policzku. Wszyscy się na nas patrzyli.
-To co? Mam się brać do roboty? - mruknęłam. Kiwnął twierdząco głową. Pocałowałam go, oddał mój pocałunek z taką pasją. Wplątałam rękę w jego włosy, a drugą objęłam jego kark, on swoimi rękoma objął mnie w talii. Całowaliśmy się chyba pół godziny, czułam jakby czas się zatrzymał. Wszyscy na nas patrzyli, byłoby pięknie gdyby nie Albus i James w towarzystwie Arri. Kuzyni wzięli mnie pod pachy i odciągneli od Scorpiusa. Spojrzałam na niego tęsknie, on na mnie również.
-Rose! Rose! - krzyczał. - Rose Weasley jest najlepsza!
-Scorpius! - krzyknęłam. - Scorpius! Puśćcie mnie!
-Chcesz być kolejną zabawką Malfoya? - spytał James. Nie odpowiedziałam. Po policzku spłynęła mi łza, wyszliśmy z Wielkiej Sali. Puścili mnie.
-Nie uciekaj. - warknął Al.
-Nie płacz. - próbowała mnie pocieszyć Arri.
-Byłabyś jego kolejną zabawką. - syknął James.
-Wcale, że nie. On mnie kocha. - mruknęłam.
-On cię nie kocha, Malfoy nikogo nie kocha. - szepnął James. Poszłam z powrotem do Wielkiej Sali do Scorpiusa.
******************
Rozdział, krótki, dziwny... :) Pozdrawiam
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
OMG... biedna Rose... Derek ją wykorzystał, potem Scorpio się do niej dobierał....
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Arri ;)
Tak mało Albusika ... :( jestem niepocieszona....
Te kamienie robią swoje :) a Malfoy paraduje w różu :D
Czekam na next >>>>>
Malfoy paraduje w różu, nie przeszkadza mu to :) (y)
Usuń