poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 8 - "Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości".

Rozdział 8


-To dlaczego kazałeś mi ze sobą przyjść? - spytałam po wejściu do kwater Lorcana.
-Jeszcze o tym nie wiesz, ale będzie olimpiada z Eliksirów. - powiedział z uroczym uśmiechem.
-Naprawdę? - zdziwiłam się z uśmiechem.
-A czy ja bym cię okłamywał? - zapytał. Pokręciłam przecząco głową. - No właśnie.
-A dlaczego mi to mówisz, zanim profesor Zabini nam to powie? - spytałam.
-Żebyś miała więcej czasu na przygotowanie. - puścił do mnie oczko. - Jutro po lekcjach przyjdź do Klubu Eliksirów, tam będą podane dokładniejsze informacje.
-No, okej. Mogę już iść? - zapytałam.
-Uważaj, żeby Filch cię nie złapał. - westchnął.

Perspektywa Albusa.

-Gdzie ona jest?! - krzyczałem zmartwiony.
-Spokojnie Al. - uspokajała mnie Arri. - Ona jest z tym cały, tym... Lorcanem.
-No wiem, ale i tak się o nią martwię. - mruknąłem, a ona mnie przytuliła.
-Al... - zaczęła.
-Arri, ja wiem, że się o mnie martwisz... ale zajmij się swoim życiem! - krzyknąłem.
-Nie Al. Ja i tak nie mam co robić, a ty jesteś moim jedynym, prawdziwym przyjacielem. - powiedziała lekko łamiącym się głosem.
-Przepraszam Ar. - tym razem ja ją objąłem.
-Nic się nie stało. - uśmiechnęła się lekko. Do dormitorium wbiegła zadyszana Rose.
-Co się stało, Rosie? - spytała zmartwiona Arri.
-Biegłam, żeby, nie znalazł mnie Filch... - odpowiedziała ciężko oddychając.
-Czego chciał Lorcan? - warknąłem.
-Powiedzieć o Olimpiadzie z Eliksirów. - uśmiechnęła się.
-Ja cię obserwuje... - mruknąłem.
-Jak zawsze... - szepnęła do Arri.
-Słyszałem! - podniosłem głos.
-Która w ogóle godzina? - spytała opadając na łóżko.
-Dwudziesta. - mruknęła Arri.
-Zostajesz u nas? - zapytała znudzona Rose.
-Gdzie będę spała? - zaśmiała się niebieskooka.
-Z Alem. - zaproponowała ze śmiechem Weasley.
-Bardzo śmieszne. - syknąłem.
-Już razem spaliśmy, ale spaliśmy, nie "spaliśmy". - powiedziała ze śmiechem Howgan. - Pamiętasz?
-No tak. - zaśmiałem się.
-Niegrzeczne z was dzieci. - wybuchła śmiechem Ruda i skierowała się do szafki, a z tamtąd do łazienki.
-To będzie długa noc... - mruknąłem pod nosem.
-Ale chyba, ci nie przeszkadzam? - spytała Arri. - Jeśli chcesz mogę iść do siebie...
-Nie, ty zostajesz tu! - uśmiechnąłem się uroczo.
-Słodki jesteś, wiesz? - szepnęła mi do ucha.
-Ty również. - odpowiedziałem trochę zdziwiony. Nic dziwnego, że byłem zaskoczony, w końcu dziewczyna podoba mi się od drugiej klasy...
-Wiesz, co Al... ja... - nie dokończyła, bo przeszkodziła jej ruda.
-Co tam? Już się dogadaliście? - spytała z uroczym uśmiechem. - Sorry, jeśli w czymś przeszkadzam.
-Rose! - krzyknęliśmy razem.
-No co? - zapytała ze śmiechem. - Skoro przeszkadzam to idę! Do widzenia. - uśmiechnęła się i wyszła.
-Jak myślisz, gdzie poszła? - spytała Arri.
-Malfoy! - warknąłem.

Perspektywa Rose.

Nie wiedziałam gdzie pójść, stwierdziłam, że udam się do Malfoya. Weszłam do jego dormitorium, bez pukania.
-Cześć Scorp! - uśmiechnęłam się.
-Rose? - zdziwił się. - Co tu robisz?
-Przyszłam sobie. - zaśmiałam się. Spojrzał na mnie pytająco. - Al mnie wywalił, bo spędza noc z Arri i chyba w czymś im przeszkodziłam...
-Możesz zostać u mnie. - uśmiechnął się i ziewnął.
-Gdzie haczyk? - spytałam.
-Haczyk? - spojrzał na mnie pytająco. - Dlaczego od razu haczyk?
-Może dlatego, że ty - dźgnęłam go palcem w tors. - jesteś Malfoy, a ja Weasley!
-Nie ja jestem Scorpius, a ty Rose! - uśmiechnął się i mnie objął.
-Nie... ja... nie mogę ci ufać! - krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
-Możesz. Daj mi szansę. - mruknął.
-A dlaczego mam dać szansę największemu playboyowi w szkole? W dodatku takiemu który ma różowe włosy? - zaśmiałam się.
-Przez mój urok osobisty? - spytał, a na twarz wpełzł mu ten uśmiech.
-Wiesz co, chyba jednak pójdę do siebie. - wyszłam, ale on złapał mnie za rękę. - Puść mnie, Malfoy!
-Rose! - mruknął. Wyrwałam rękę z jego uścisku i pobiegłam do swojego dormitorium.

Perspektywa Albusa. - W tym samym czasie.

-To co chciałaś mi powiedzieć? - spytałem z uśmiechem.
-Że, cię... kocham... - jej twarz bardzo mocno się zarumieniła, była czerwona.
-Nie rumień się tak. Ja ciebie też kocham. - uśmiechnąłem się, to było zbyt piękne!
-To jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe... - szepnęła.
-Ale jest. - objąłem ją.
-Jesteś cudowny! - odwzajemniła mój uścisk i cmoknęła mnie w policzek.
-Ty też Ar. Spotykałem się z tyloma dziewczynami, a ciebie nie zauważałem... nie wiem jakim cudem! - uśmiechnąłem się.
-A ja widziałam tylko ciebie. - szepnęła z uśmiechem.
-Ja teraz widzę tylko i wyłącznie ciebie. - mruknąłem. - O wróciłaś?
-Jak widzisz. - mruknęła Ruda.
-Co się znowu stało? - spytałem.
-Malfoy się stał! - pisnęła.
-Co zrobił? - spytała Arri.
-Niby nic szczególnego, ale ja wole zachować bezpieczeństwo... - szepnęła.
-Zwłaszcza, że wczoraj się z nim całowalaś na oczach całej szkoły i znaleźliśmy cię w Pokoju Życzeń z nim! - oburzyłem się.
-To całowanie, to był zakład! - krzyknęła.
-To dlaczego tak chciałaś do niego wracać? - spytałem.
-Bo wywieraliście na mnie taką presję... i się zdenerwowałam... i chciałam wam zrobic na złość. - mruknęła pod nosem.
-Skoro tak uważasz. - spojrzałem na nią z podejrzeniem.
-Ja już idę spać! - pisnęła.
-Podejdź do mnie Rose. - podeszła, a ja ją przytuliłem. - Wiesz, że cię kocham Siostrzyczko?
-Wiem Al. - po policzkach poleciały jej łzy.
-Nie chcę przerywać tej uroczej, rodzinnej sceny, ale ktoś puka do drzwi. - mruknęła Arri i poszła otworzyć.
-Malfoy? - spytaliśmy zdziwieni we trójkę.
-Rose dała ci kosza, nie umiesz się z tym pogodzić i przyszedłeś ją dalej męczyć? - spytała Arrisona powstrzymując śmiech.
-Moooże. - uśmiechnął się podle.
-Malfoy, powiedziałam, że nie dam ci drugiej szansy! - krzyknęła.
-Druga, ostatnia. - mruknął błagalnym tonem.
-A umiesz dwa razy zapalić tą samą zapałkę? - spytałam. - No właśnie toooo idź! - powiedziała popychając go w stronę wyjścia. Ja i Arri zaczęliśmy się śmiać.
-Co się śmiejecie? - spytali razem, Malfoy i Rose.
-Ja chcę pogadać z Albusem! - krzyknął i wyminął Rudą zagradzającą mu drogę i bijącą go po torsie. Podszedł do mnie. - W cztery oczy. - mruknął. Wyszliśmy do Pokoju Wspólnego.
-Czego chciałeś Malfoy? - spytałem.
-Nie chcę się kłócić, okej? - warknął.
-Dobra, o co chodzi? Mów. - westchnąłem.
-Nie wiem, czy to jest normalne... ale ostatnio przez caaaały czas... śni mi się Rose. - szepnął.
-Mówisz, że śni ci się Rose? - powtórzylem jego słowa, skinął niepewnie głową. - To chyba znaczy...
że się w niej zakochałeś... Bez kitu! Dumny pan Malfoy się zakochał?
-Ja się nie zakochałem, ja się w nikim nie zakochuje... a już napewno nie w WEASLEY! - krzyknął.
-Powiedzmy, że topór wojenny zakopany, okej? - spytałem.
-Potter, ty mi chcesz pomóc!? - zapytał zdziwiony.
-Dokładnie. - mruknąłem niepewnie. - Jeśli już będziecie razem... zrań ją w jakikolwiek sposób i będziesz martwy, czekaj razy... - zacząłem liczyć: Hugo, wujek, tata, Lorcan, Lysander, Teddy, James, Lilka, Fred... i jeszcze pare osób by się znalazło. - w przybliżeniu dziewięć razy.
-Okej, Potter! - zaśmiał się.
-Jeśli ma być koniec kłótni, zwracajmy się do siebie po imieniu. Więc ja jestem Albus, ale mów do mnie Al. - mruknąłem.
-Okej, to ja jestem Scorpius, ale mów do mnie Scorp. - uśmiechnął się sztucznie.
-A i jeśli już zostaniesz moją rodziną, jeśli by ci się zdarzyło być z Rose w jakimś dłuższym związku, dbaj o nią. Taka mała rada dbaj o nią jak najcenniejszy skarb, jest tego warta. - uśmiechnąłem się, poklepałem go po ramieniu i zostawiłem ze swoimi myślami. Skierowałem się do naszego dormitorium.
-Czego chciał? - spytała Ruda.
-Pogadać... wiesz Rosie, takie męskie sprawy. - mruknąłem.
-Od kiedy TY i MALFOY gadacie o męskich sprawach, od kiedy wy gadacie, nie kłócąc się? - zapytała Rose.
-Tak po prostu... - usiadłem i spojrzałem na ręce.
-Kłamiesz! - uśmiechnęła się. - Widzę kiedy nie mówisz prawdy, a nie wolno opowiadać kłamstw!
-Rose, przystopuj... - szepnęła niebieskooka do ucha mojej kuzynki.
-Idę spać! - krzyknęła Ruda  i położyła się na łóżku. Zasnęła w niedługim czasie. Krzyczała przez sen, wierciła się na łóżku i... było po niej widać, że się boi.
-Ciekawe co jej się śni... - szepnąłem.
-Chyba coś strasznego. - mruknęła Arri. Ruszyłem do toalety, jakiś czas po mnie Arrisona, a następnie położyliśmy się spać. Rose cały czas krzyczała.


***********************
Rozdział uważam za fatalny... Dużo Albusika, cieszysz się Jane? :) Cytat z tytułu to jest jakiś znaleziony w internecie, nie występuje w tekście, może kiedyś, bo mi się podoba :p Podrawiam!


1 komentarz:

  1. Wiesz co ?? kocham cię jeszcze bardziej :) <3
    Ten rozdiała jest cudowny na prawdę kocham cię :*
    I Albusik i Arri i Scorpius- mam różowe włosy i mnie to nie obchodzi- Malfoy i Rose i wogóle <3 jesteś cudowna
    czekan na next >>>>>>

    OdpowiedzUsuń